No dobra, na trzeźwo widzę to tak:
Przeciętny Niemiec pójdzie do salonu, kupi nowego gejesa, pojedzie do Ameryki Południowej, a przedtem jeszcze zjeździ pół świata, złamie wahacz, powie "scheisse" i z uśmiechem pójdzie na piwo. To samo zrobi z nową Tenerą, Afrą czy innym motocyklem.
Przeciętny Polak pójdzie na allegro czy do handlarza, u którego nic nie stuka i nie puka, kupi zajechaną, z przekręconym już trzykrotnie licznikiem starą Afrę, przewiezie się wkoło domu, doleje butelkę oleju, wytrze szmatą cieknące lagi i silnik, podwiesi na drucie owiewkę, odłączy zajechaną pompę i dopchnie parcha do garażu bo padł regulator, ale i tak będzie kochał ją bezgranicznie (co jest z resztą zrozumiałe), udowadniając wszystkim na swoim przykładzie że to jest dopiero tru adwenczer!
Jednych i drugich doskonale rozumiem. Tak na prawdę jedyne co ich różni, to dosyć znaczna różnica kursu waluty, w jakiej zarabiają na chleb...