Zipo, już odpowiadam.
W zasadzie wszystko to, co opisujesz, działo się na ostatniej Twierdzy Kłodzkiej. Było topienie, rzucanie, nawet skakanie i grzęźnięcie w piachu po siedzenie. Było rzucanie mięsem w kierunku bękartów Adolfa i oficjalne deklaracje antybawarskie. Ale była też nieplanowana acz rozmyślna awaria (Misza i jego ręcyma umyślnie unieruchomiony motór przez kombinację kabelkową), były też soczyste gleby z połamaniem szyby i urwaniem kierunku włącznie. Upieprzenie błotem z natury (a nie ze spraya czy z innego fafkulce) sięgało czubka owiewki. Było też zderzenie z kumpla GS-em, co zostało nawet uwiecznione na filmie, który może kiedyś opublikuję... Słowem masa śmiechu ale też śmiechu przez pot i łzy. Bo nie maszyna a człowiek....!
Lubię tą maszynę, po prostu. Jest niezawodna i solidna, tania i prosta w serwisie, znam ją prawie na wylot. Jest też cholernie nieporęczna i niepraktyczna w terenie, o czym nikt mi nie powiedział zanim zacząłem się nią zapuszczać w czarną dupę

.
Tak więc... Myślę, że w Twoim happeningu odegrałbym swoją rolę bez znacznego upodlenia na rzecz mojego egzemplarza czy też całej bawarskiej marki, co do której nie czuję jakiejś zbytniej, ortodoksyjnej mięty

.