Hej!
Dzielę się moim ostatnim "odkryciem". Przetestowane na trasie katowickiej, przy temp. powyżej 30 stopni C.
Ubranie:
1 - cieniutka ażurowa koszulka na ramiączkach [pewnie panowie moga bez

]
2 - koszulka [t-shirt] bawełniana/wełniana
3 - zbroja [!!!]
4 - kurtka moto [przy wyższych przędkościach zawsze w niej jeżdżę - zbroja może się przekręcić, przesunąć itp].
I teraz - bierzemy warstwę drugą i moczymy w wodzie - lekko odciskamy ["prawie" kapiąca]. Ubieramy jak wyżej. Kurtkę otwieramy do 1/3-1/2 wysokości [pewnie Ci którzy mają super wywietrzniki to nie muszą; im więcej otworzysz tym większe ryzyko zsunięcia się kurtki w czasie ślizgu - trzeba oszacować ryzyko

].
Ruszamy - i przy prędkości 50-120km mamy normalnie super chłodzenie.
To tzw "czynnik chłodzący wiatru"
Czynność powtarzamy co 30-40minut.
Myślę, że naturalne materiały lepiej się sprawdzą do namoczenia, niz wszelkie sztuczne termobajery - chodzi o to, że im więcej koszulka wchłonie wody, na tym dłużej wystarczy.
Ps. W mieście jeździłam bez kurtki, tylko mokra koszulka + zbroja, bo jednak prędkości mniejsze...