12.08.2015
Znów zaczynamy dzień bladym świtem...znów koło 9.
Są wakacje, wyspać się trzeba
Z Troków jedziemy pierwsze na południe - do Druskiennik.
Po co? Ano mają tam ciekawe muzeum na wolny powietrzu - taki park, gdzie zakręcenie właściciele zbierają "street art" z epoki komunizmu - miejsce naprawdę warte odwiedzenia.
Pozwolę teraz aby przemówiły obrazy:
Parking oczywiście strzeżony:
Potem lekko surrealistyczne połączenie, struś, Lenin i alpaka:
Cosik z klimatem:
Odrobinę bardziej "ku chwale":
Miśki z olimpiady moskiewskiej, której poświęcony był jeden budynek:
No i Lenin wiecznie żywy:
Miejsce bardzo warte jest odwiedzenia, ma dość niepowtarzalny klimat.
Dla zainteresowanych kordy - 54.021591, 24.079448.
Ostatnia atrakcja na Litwie, dalej tylko szutrami do granicy (po drodze troszkę błądząc, ale było fajnie):
Docieramy do granicy Polski:
Skończyły się piękne szuterki, wracamy na nasz prawie off - w efekcie czego po ok 2 km odpada mi lewy migacz z przodu - welcome home
W Sejnach próbujemy znaleźć miejscówkę, gdzie da się coś zjeść - albo parkingu niet, albo miejsc niet.
Męska decyzja jedziemy do Płaskiej - na ViR.
Szukając naszego miejsca docelowego (pole kempingowe Toleckiego) trafiamy na "zioma" z TCP i Bielska za jednym zamachem.
Rozstawiamy namiot, kąpiel w jeziorku i lecimy do "Wodnika", na szamę.... za mną cały dzień łaziły kartacze, mam szczęście wykupuje ostatnią porcję, Młody dla odmiany kotleta bierze...żarełko super, cena coś koło 13 pln za głowę w tym mała Łomża - taniocha jak za takie papu....ale chyba coś w nim było, bo na odchodne zauważamy smoka:
Dalej tylko ViR.....
Ciąg dalszy jeszcze nastąpi więc proszę nie regulować odbiorników, jesteście na dobrym kanale.