Kurort narciarski latem Dragobrat, późny obiad i wieczorem do Ust Czarnej.To nie był dobry pomysł. Jak zwykle powrót nocą. Santos przyznał mi się później że miał pietra i już chciał rozkładać manele w domku pasterzy, ale gdy na horyzoncie zawitał amerykański domek, nie pozostało nic innego jak jechać dalej. Światła w XR-ce są, to znaczy prawie ich nie ma. DRZ-ta ma lepsze, ale jazda ramię w ramię, abym więcej widział nie należy do przyjemnych. Ale co tam, coś się musiało dziać. Jak zwykle dojechaliśmy nocą na pierogi, piwko i spać. To był dzień pełen wrażeń. Ale byłem zje..ny.
DSCF8366.jpg
Bar, hotelik w Dragobrat i Santos w kwiatkach.
DSCF8370.jpg
DSCF8371.jpg
DSCF8374.jpg
DSCF8377.jpg
Rodzinka po całym dniu zbierania jagód wraca do domu.
DSCF8378.jpg
Ciężki kawałek chleba.
DSCF8379.jpg
Sprzedając jagody zarobili 700 UAH, około 120 zeta- wszyscy za dzień.
DSCF8380.jpg
Ale uśmiechnięci i zadowoleni
DSCF8384.jpg
Wracają do domu.
DSCF8385.jpg
A po co kawałek starej opony na łańcuchu. Do hamowania. Koń też nie ma łatwo.
DSCF8388.jpg
DSCF8389.jpg
Jeszce tylko kilka kałuży, cholerny podjazd. I tylko 150 km do domu.
DSCF8392.jpg
Koniec pięknych połonin.
Z Miżgirii szukaliśmy lżejszego podjazdu, ale udało nam się ominąć tylko pierwsza część. Spuszczamy powietrze z kół znając podjazd Borysa. Santos jak zwykle zrobił go na raz. Mi się niestety nie udało. Kamienie, brak mocy i 2/3 podjazdu padam. Santos zszedł, pomagał mi podjechać drugi raz , niestety też nie dałem rady. Trudno się mówi. Na rozpędzie po tych kamolach można, ale jak się stanie to kicha. Jest tam niestety stromo. Kilka metrów w dół i zbieram siły. Robię sobie spacerek po lesie usuwam konary, kamyczki. Santos chce mi pomóc i wyjechać mym moto. Młody jest, silny i ma długie nogi. Ale jeszcze nikt nie wyjeżdżał mym moto, bo ja nie dałem rady. Jak tak się stanie, to znaczy że muszę sobie znaleźć inne hobby i sprzedać motor. Pozwoliłem mu jedynie odpalić XR- kę, bo czas nas gonił. Za trzecim razem dałem radę. Ale za to jak zmęczyłem Santosa bo musiał schodzić do mnie z góry na dół i z powrotem w górę. Ubawiłem się mocno jego nie mocą
Powrót jak zwykle nocą. Na granicy nie ma kolejki. Macha do nas ukraiński mundurowy aby podjechać bliżej. To Miło. A on bez ceregieli / podróżni z prawej, podróżni z lewej / chcesz aby szybciej to dajcie na kawę czy herbatę.
Ja mu mówię że nie daję bo...
Przecież kolejki nie ma, co on się wygłupia.
- Czy ty wiesz ile my zarabiamy.
- Wiem, mało.
- No powiedz ile.
- Za mało i tak Ci nie dam.
Kilka sugestii i...
- Nie ma pytań , do mnie mówi i tak za kilka minut będziemy w domu.
Jeszcze tylko Santos chciał zobaczyć jamkę i udał się na szczegółową kontrolę u Naszych

I koniec przygody.
To był syty wyjazd pod każdym względem