Odcinek 12, czyli mostów nie było, ale i tak było ...fajnie było
Znów rozbiliśmy się tak, żeby poranne słońce nie zmuszało do opuszczenia namiotu o 6 rano.
I to był błąd.
Wygoniło nas zimno
Zebranie się do jazdy zeszło nieco dłużej, także przez kota, który właził wszędzie i o mało co robiłby za pasażera w dalszej jeździe
Na pierwszy ogień mamy dziś rezerwat geologiczny „Głazowisko Bachanowo”.
To skupisko głazów narzutowych, podobno jest ich 10 tys., zostały wymyte z gliny przez wodę z topniejącego lądolodu.
Jakoś bardzo atrakcyjnie nie wygląda:
Do rezerwatu prowadzi ścieżka, ale my dojechaliśmy rżyskiem
Potem Raf znalazł jakiś leśny skrót do Przerośli, gdzie było mocno pagórkowato nawet:
W Przerośli znów wjechaliśmy na szuter-autostradę ze znakami szlaku rowerowego R65.
Raf lansuje się w polu:
Jedziemy pagórkami, małe jeziorka rynnowe w dole:
Wszędzie krowy! W Lubuskim obrazy niespotykane
Chyba zacznę kupować mleko z Podlasia, albo Suwalszczyzny, bo te krowy jeszcze widzą słońce i trawę na żywo…
Każdy jedzie w swoją stronę
Kolejny lans Rafa:
I pojechał
Na rozstaju dróg:
Rower mnie goni !!!
Ciekawe, co jeszcze przede mną
Pagórki!
Docieramy do jednej z większych atrakcji okolic, czyli mostów w Stańczykach.
Zwanych także niepoprawnie wiaduktami

Albo jeszcze niepoprawniej akweduktami

Jest środek tygodnia, a tłumy niezłe, chyba nie chcę wiedzieć, jak tu wygląda w weekendy…
Mosty w Stańczykach należą do najwyższych w Polsce, mają pięć przęseł i wysokość do 36,5 m.
Wybudowano je w latach 1912-18. Oba mosty są równoległe, a architektura wyglądem przypomina rzymskie akwedukty w Pont-du-Gard.
Miały być częścią ważnej magistrali prowadzącej na Litwę, ale po zakończeniu I wojny światowej i zmianach na mapie politycznej posłużyły jedynie lokalnej trasie jednotorowej do Żytkiejm.
Tor położono tylko na jednym z mostów i od 1927 zaczęły kursować pociągi. Linia została rozebrana przez Armię Czerwoną w 1945.
I tak to sobie stoi do dziś.
Konstrukcja mostów jest przedmiotem sporów. Według niektórych, beton uzbrojono balami drewna zamiast stalą.
Fragmenty drewnianych bali są zresztą dobrze widoczne w miejscach uszkodzeń przęseł.
w dole rzeczka:
Na tablicy z historią mostów znajdujemy informację, że bardzo podobne „wiadukty” stoją także w Kiepojciach.
Hmmm, nie słyszeliśmy. Czyli jest szansa na brak stonki turystycznej, jedziemy
Po kilku km widzimy nawet znak „Mosty w Kiepojciach – 1,5 km”
Po 0,5 km dojeżdżamy do tego:
No ładne, ale nie jest to most (tylko właśnie wiadukt) i z pewnością nie dwa
Jedziemy więc dalej szutrem w poszukiwaniu mostów właściwych
cdn.