Wczoraj byłem w górach. Zawsze mam stracha jak idę w góry. Zimno. Porywiście. Na hali na 1200mnpm piździ i wieje mroźny wiatr. Zmagam się niebieskim szlakiem. Krok za krokiem. Ale oczy już widzą w oddali zarys schroniska. Tam będzie gorąca herbata. Ale stracha mam wielkiego. Czy do zaparkowanego w lesie samochodu nie doczepi się straż leśna?
Bo tak. Jest dziurawa droga przez wioskę. Koniec wioski. Zaczyna się las i Beskidzki Park Krajobrazowy. Nie ma znaku zakazu wjazdu tylko naklejka zakaz ruchu nie dotyczy ALP i rowerów. Stąd do schroniska 2h. Dziurawa droga zamienia się w śliczny asfalt. Jadę. Po drodze mijam kilka tablic PUNKT CZERPANIA WODY. Czyli wg prawa powinno się iść tam pieszo asfaltem.
2 km. Koniec asfaltu. Wielki pusty plac. Kiedyś tutaj przeładowywali drewno. Ale teraz takie place mają dużo wyżej. Tutaj część turystów zostawia samochody żeby nie iść 2 km asfaltem.
Szutrówka. Jadę. Łagodnie do góry. 1 km. Rozwidlenie. Tutaj w sezonie samochody zostawiają grzybiarze. Drewno pocięte i poukladane w stosy. Ale niedziela. Las nie pracuje. Ja jadę jeszcze 1.5km dalej szutrówką i parkuję na szerokim poboczu obok stosów z drewnem. Stąd mam 1h marszu do schroniska ostro pod górę szlakiem. Szutrówka idzie dalej. Dopiero za jakieś 1.5 km jest tablica ZAKAZ WSTEPU ZRYWKA I SCINKA.
Idąc szlakiem spotykam quada i 6 osób na nim. Duży ArcticCat. Koła z tyłu od obciążenia się składają. Ale to widać jakiś miejscowy z pensjonatu zabrał turystów na wycieczkę w góry. Co będą się męczyć.
Straży Leśnej nie spotkałem. Kiedyś pewnie ich tam spotkam. Nie wiem jak to będzie wyglądać. Nie wiem czy oni ścigają grzybiarzy i turystów z głównych leśnych dróg w niedziele. To jest napeweno prostsze niż polowanie na quadowców...
__________________
Naczelny Filozof
Cezet 350 '83 [z dwoniącym tłokiem] [bez kilku podkładek] [w kolorze Zielonego Trabanta]
Kymco Activ 50 ADV
|