04.09 Dzisiaj dojazdówka do Kobuleti.
Nasza miejscówka:

Jemy śniadanie, płacimy o jedziemy zdobyć skalne miasto w Vardzi. Po przyjeździe na miejsce okazuje się ze wspinaczka w tej temperaturze nie jest dla nas. Zmęczenie podróżą daje już o sobie znać. Zatem pijemy colę kontemplując skalne miasto z dołu⌠Kiedyśw skalnym mieście schronienie znajdowało ok 60tys. osób!

Wzbudzamy zainteresowanie niemieckiej wycieczki emerytów. Robimy fotki z różnych perspektyw i wracamy. W Vardzi chcielibyśmy obejrzeć dodatkowo monastyr, ale d⌠nie urwał. Mały kościołek zakonny. Jedziemy z powrotem do głównej drogi. Śmigamy nowiutkim asfaltem. TKC schodzą w oczach przy tej temperaturze.
Ładny asfalt który nagle się kończy za miejscowością Achalciche, aż do miejscowości Khulo szuter z dziurami i niemożliwy kurz.

Dużo samochodów, przepychanki i walka o byt na drodze. W Khulo zaczyna się asfalt o którym marzyliśmy przez ostatnie kilometry. Raz lepszy raz gorszy. Upał daje się we znaki. Po drodze przy wymijaniu równarki drogowej pracownik przekopuje sporego kamienia prawie pod moje koła. Ostre hamowanie i udało się. Dalej jedziemy jeszcze wolniej z większym skupieniem. Przez Batumi trochę się przepychamy bo korek był znaczny. Ok 17 dojeżdżamy do hotelu w Kobuleti, z którego wyruszaliśmy dwa tygodnie temu. Klikam SPOTa po raz ostatni - âcheck inâ.
Zakończyliśmy gruzińską pętle bez większych negatywnych przygód i co najważniejsze bez spięć. Dzień wieńczymy znaną sharmą, która tak nam smakowała pierwszego dnia w Gruzji. Oczywiście zmniejszam ilość ostrych papryczek⌠Dziś 255km. Jutro pakowanie i zaczynamy wracać do domu. Jeszcze tylko nieco ponad 3 tys. Km.
https://goo.gl/maps/9gFEMtJj4jo