Co do bolącej dupy się nie wypowiadam bo się nie znam, albo mało wymagający jestem. Wydaje mi się, że płaska decha jak w oryginale też ma swoje zalety. Można zmienić nieco pozycje i pracuje inny kawałek naszej szlachetności. 4 tysie w 5 dni też da radę bez lamentów. Choć jest jeden zonk. Jak się spocę i portki się do tyłka kleją to nie jest miło. Przychylam się do Ropucha, każdy ma swojego konika. Tyle w nawiązaniu do tematu, przechodzę to meritum. Nurtuje mnie jeden kłopot. Otóż jak tylko popada to mam mokro w kroku. Sprawa jest od kąd pamietam. Więc raczej wieku i klopotów z prostatą bym w to nie mieszał. Mimo różnych moturów i ubrań problem jest. Membrany klejone, luźno wiszące, nawet jazda w kondonie nie pomaga. Prędzej czy później jest mokro. Czy to nie jest woda spływające z ubrania na siedzenie? Siedząc na niej przeciskam ją przez ciuchy ? Widziałem kiedyś kolesia,który miał wydziergany taki taksówkarski pledzik z drewnianych koralików obciagnięty na siedzeniu. Co myslicie o tej metodzie? A może są inne. Od mokrych gaci gorsze są tylko mokre buty - obu nie lubie. Pomóżcie radą.
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne
|