Po obejrzeniu filmu, który został podrzucony kilka postów wyżej dwie rzeczy przychodzą mi do głowy:
1. Nieważne kto z kim, ważne żeby dzieci były zdrowe.
2. Uciec, ale dokąd...?
WTEDY miałem lat 11, do naszego ośrodka zdrowia od szkoły miałem 200 m. Chodnik i pobliskie trawniki usłane były wymiocinami... Prowadzili nas w grupach po 6 osób i kazali pić to świństwo...
Po kilkunastu latach podczas jakiś podstawowych badań od miejscowego lekarza usłyszałem refleksję:
- Proszę zauważyć, że u nas zwiększyła się ilość zgonów nie z przyczyn naturalnych, ludzie nie umierają ze starości. Mieszkańcy umierają na nowotwory.
Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tych słów starego wtedy lekarza.
Pisz chemik, pisz.