Zauważyłem, że wszystko mam od sadzy z tyłu - stelaże etc.
Wytarłem i po 50 km znowu - sprawdziłem świece - czarne, suche. Sama sadza, za dużo paliwa, na obu cylindrach, czyli zła synchronizacja raczej odpada.
Śruby składu w tej Afryce były wkręcone na maksa czyli już nie zmniejszę nawet ilości, ktoś je dokręcił tak, że były urwane łebki (tzn miejsce na śrubokręt), zamówiłem forumowe i po kilku godzinach walki je wymieniłem, choć nie bez strat.
Nie mam teraz spisanych rozmiarów dysz, ale z tego co pamiętam (zimą sprawdzałem) były stockowe.
Co teraz? Zjeżdzać z rozmiarem dysz? Choć to nie rozwiązuje przyczyny.
Filtr zmieniałem, uszczelniałem w międzyczasie dolot, nic to nie zmienia.
Ssanie czyściłem, wymieniłem też przy okazji plastikowe śruby ssania na mosiężne z forum, kilka razy je poprawiałem, nie uwierzę, że z ssania ciągnie (tzn z niedomkniętego).
Wydech fabryka.
Może wrzucić mu przelot?