Noc zbliżała się coraz szybciej, więc trzeba było ogarnąć spanie. Początkowo propozycja była żeby spać w namiotach. Wiadomo jak to w życiu, wyszło troszkę inaczej.
-Żubrzyk

: chłopaki może jakaś agroturystyka?
-Bart : no czemu nie, w sumie to można się wykąpać (ja miałem tego dnia zrobione ok 600km)
-Podsiadło : no dobra to ja przedzwonie, ale nie mam internetu w telefonie
-Ż: ok masz mój... ale zapytaj o grilla!!!
-P: spoko
-Ż: ale pamietaj musi być grill albo ognisko.
-P: halo dzień dobry szukamy noclegu dla 3 "motocyklistów"... a jest miejsce? Super...
-Ż: zapytaj o tego grilla!!!
-P: a czy mozna u państwa rozpalić grilla albo ognisko? a to super
-Ż: ufff

dobra jedziemy tam!
ManAga obserwując to z boku tak się rozluźniła, że podeszła do mnie i zapytała wprost... ZAPNIESZ MNIE OD TYŁU?!

Cholera chodziło o zamki na plecach w kurtce

No nic... i tym miłym akcentem się pożegnaliśmy.
Agroturystka była w pobliskiej mieścinie, po drodze bankomat i sklep.
-Żubr: Chłopaki ja zostane z moto a Wy zróbcie zakupy (i podaje mi pińć dych) proszę o 6 żubrów paczkę fajek i dwie kiełbasy...
Agroturystyka ulica jakaś tam ale przy rondzie i numer 4, wydawało nam się to strasznie proste, no bo jak to my nie damy rady bez nawi?
hehehe dojeżdżamy do ronda, w oddali ktoś z nas zauważył baner agroturystyka ul.... nr 4 oho!! to na pewno tam. No niestety to nie tu, od ronda odchodzą jeszcze 3 ulice, jedziemy w kolejną a tam co? znowu to samo budynek z nr 4 i baner agroturystyka i znowu nie tam. i tak jeszcze dwa razy... Czy to możliwe? Jak to teraz piszę wydaję mi się, że nie, a jednak

zdesperowani postanowiliśmy zadzwonić do właścicieli. Kto by się spodziewał, że to budynek z własnym zjazdem z ronda



. niestety brak reklamy nas uśpił... ale się udało. Szybko się rozpakowaliśmy i wykąpaliśmy, zaczęła się uczta, piwo i kiełbasy!