Chodzi po łbie taki pomysł, coby przejechać Europę offem (załóżmy w 30 do 50 dni)

Co mam na myśli - start oczywiście z Polski, później Ukraina i generalnie Karpatami (Rumunia, Bułgaria) do Grecji, później Albania, Czarnogóra, Macedonia, Serbia, Bośnia, później już chyba Austria (no i nie mam pomysłu, którędy będzie lepiej w sensie bardziej "dziko"?

) i aż do...Fisterra w Portugalii

a później szybki tranzyt do domu...da się?
Co rozumiem pisząc "offem" - jak najwięcej poza asfaltem, bez zwiedzania stolic i innych zabytków (chyba, że wylezą na drogę), nie na azymut a po szlakach (legalnych, nawet kozich dróżkach ale legalnych) z namiotem, samemu.
Wiem, że da się po Bałkanach, Ukrainie i Rumunii ale co z zachodem? Jestem skazany na autostrady czy jednak zostało tam odrobinę szutrów do przejechania?