Oj tam zmęczony. Glebę zaliczył prawy ale o tym później

.
Michał w razie gdybym coś pochrzanił w chronologii to prostuj proszę.
Jedziemy dalej.
Dzień 2
11.06
Terespol - Granica białorusko - rosyjska
Wstajemy o 6.00, wrzucamy coś na śniadanie i o 8 meldujemy się na granicy. Po naszej stronie szybkie formalności, przekraczamy most na Bugu i zaczyna się walka z białoruską granicą.

Najpierw dostajemy jakieś kwity i kartę migracyjną. Wypełniamy kwity i podjeżdżamy na kontrolę celną. Nikomu się nie spieszy a dziś mamy zamiar dojechać do granicy z Rosją i tam spędzić noc nad Dnieprem gdyż wizy rosyjskie mamy dopiero od jutra. W końcu po jakimś czasie pojawia się celnik i każe nam załatwić formalności w budynku.
Tam milutka Pani wypełnia nam kwity (wriemiennyj wwoz) za co kasują nas bodaj 10 dolców od łba. Z kwitami wracamy do celnika, który każe nam otwierać bagaże. Atmosfera miła i przyjazna choć dostajemy kota bo wszystko strasznie się wlecze. W końcu już mamy ruszać jak Białorusin dostrzega opony przyczepione na gmolach Nynkowego wiaderka. Pyta czy nowe. Nynek bez namysłu wypala że stare na co celnik, że w takim razie musi je zostawić gdyż starych opon na Białoruś wwozić nie wolno.
Długo tłumaczymy i przekonujemy że opony jednak są nowe na co w końcu Białorusin przymyka oko i możemy gonić dalej. Sukces.
Przelatujemy przez Brześć w wpadamy na M1 do Moskwy. Pogoda w sam raz 25 stopni lekko pochmurno, jedzie się dobrze. Jednak po jakimś czasie zaczyna pokrapywać a następnie dość mocno padać. Do tego okropnie wieje ze wszystkich stron tak że Nynek na postoju śmieje się, że z Michałem wyglądamy jak windsurferzy próbując opierać się wiatrowi.
Postanawiamy się zatrzymać i przekąsić jakiś obiad. Stajemy na stacji benzynowej zamawiamy rybę po leningradzku i konsumujemy w oczekiwaniu na to aby choć przestało padać lub chociaż niech tak nie wieje.
Omijamy Mińsk i na kolejnej stacji spotykamy białoruskiego motocyklistę (trampki, dżiny) na FZ6. Życzy nam powodzenia i zachęca do odwiedzenia Mińska. Niestety nasz plan tego nie przewiduje a mimo że mamy do zrobienia tylko 600 km idzie opornie głównie z powodu pogody.
Nieco później pogoda się klaruje i pod ruską granicą jesteśmy ok 18.00 a warunki znacznie się poprawiły. Średnia prędność przez Białoruś wychodzi nam ponad 100 km/h więc jest nieźle.
Kupujemy żarcie i browarki na Łukoilu i uderzamy nad Dniepr na biwak.
Biwak jest koło cmentarza i małego jeziorka. Po drodze Nynkowi w kufrze wybucha browar, który kupiliśmy robiąc sporo bałaganu w betach ale w końcu jesteśmy na miejscu.
Michałowi zaczyna szwankować ładowanie w Tenerce i zabiera się za demontaż reglera. Rozbijamy namioty, uruchamiamy ognisko i przy piwku i herbacie bierzemy się za kolację. Jest chłodno i wilgotno a chmury nad nami nie wróżą nic dobrego.
Walimy w kimę z planem coby jutro dojechać do Władmira jakieś 150 km za Moskwą.
Zrobione 600 km.