Można polecać. To są dobre sposoby na "w razie W".
Pamiętam swoją pierwszą japonię i pierwszy szlif. Lata 90te, Zakręt mnie pokonał, olej z dekla pociekł a zakup używanego? Skąd?

Była tylko giełda świata motocykli i raczkujący bazar w Łodzi. Do tego taka zwykła giełda w niedzielę. Części nie do dostania w PL. Tata poratował, zakleił dekiel jakimś szuwaksem typu poxipol, miało schnąć dwa dni. Założył, przejechał się, postrzelał z wydechu, pojarał kapcia i powiedział, że będzie dobrze

I było - kolejne 2 lata, potem sprzedałem. Tym samym preparatem kleił kartery jakiemuś koledze bo pamiętam na warsztacie silnik z transalpa, jeszcze ten czarny.
Podsumowując... jak się człowiek wybiera w jakieś dziwne miejsca to warto mieć ze sobą jakąś porządną tubkę czegoś co klei amelinium

Puszkę po piwie czy koli zawsze się gdzieś znajdzie albo można odciąć kawałek alu z kufra albo z osłony