Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Zabrze
Posty: 86
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 dni 15 godz 38 min 47 s
|
WYPRAWA DO IRANU - Dzień 13
Dzisiaj były nieprawdopodobne przeżycia motocyklisty, czyli jazda drogą, której nigdy się nie zapomina. Droga wiodła przez masyw górski Kuhha-ye. Ale znowu wybiegam do przodu. Start zaraz po śniadaniu i decyzja, że Adam - zmęczony już trudami podróży - postanawia wolniejszym tempem ruszyć w kierunku granicy tureckiej. Odprowadziliśmy go w kierunku autostrady i tam się rozstaliśmy, po prawie 10 dniach wspólnych wojaży. Autostrada na Teheran szybko i sprawnie, a sam Teheran postanowiliśmy ominąć – i całe szczęście, bo już same obrzeża stolicy przyprawiają o zawrót głowy.
Ale to, co najlepsze zaczyna się za miastem Karaj. Najpierw wąska droga z kilkoma posterunkami policji oraz masą różnej maści knajpek nad rwącą rzeką. My, przez przypadek, wybraliśmy sobie chyba knajpkę nie tanią ale i nie najlepszą, za to wysoko ceniącą swoje usługi:-). Jest to o tyle ważna informacja, że jednak worek pieniędzy (który otrzymaliśmy przy wymianie na granicy) okazał się mieć dno.
Potem zaczyna się TA droga przez masyw Kuhha ye Alborz oddzielający Morze Kaspijskie od Teheranu, kręta, z fajnym asfaltem i zapierającymi dech widokami. Wysokie góry - to lubię. Byłoby może idealnie, gdyby na wysokości 2700 m npm temperatura nie spadła raptownie do 8oC, a po drugiej stronie byłoby widać cokolwiek. Tymczasem - mgła gęsta jak mleko :-( ALE I TAK BYŁO SUPER!!!
Teraz siedzimy w hotelowym pokoju nad brzegiem Morza Kaspijskiego w miejscowości Abbas-Abad. Zostaliśmy ugoszczeni przez jednego z nielicznych motocyklistów w promieniu 100 km, kierownika hotelu – Mahometa. Co prawda w komórce posiada zdjęcia na motorze sprzed pół wieku, ale jednak to motocyklista. Po miłym czasie spędzonym w hotelowej knajpce, gdzie otrzymaliśmy propozycje skorzystania z fajki wodnej (odmówiliśmy) i półgodzinnej bezowocnej dyskusji o temperaturze wody w M.Kaspisjskim, stwierdziliśmy, że do morza mamy 100 m, wiec sami szybciej ocenimy jego temperaturę. Nasz irański motocyklista udał się z nami i - abyśmy mogli trafić do morza (co i po skrzynce „Kwiatu Jabłoni” z domieszką siarki nie byłoby trudne) - włączył oświetlenie plaży na maszcie widocznym chyba nawet z Azerjbedżanu - tacy oni są! A woda – jutro rano pewnie sprawdzimy kompleksowo. Przyda się po dzisiejszych %. Tomek nie chce być w wiadomościach irańskich, jako jedyny turysta, który szmugluje % w drugą stronę :-) No trza chłopakowi pomóc :-). Zapasy % się kończą ale my także zbliżamy się do granicy.
|