Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04.10.2016, 22:20   #69
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,113
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 20 godz 18 min 3 s
Domyślnie

No to gonimy dalej. Droga z Osh do Tadżykistanu.

Wstaję i walę.zobaczyć co słychać na mieście. Przy okazji dostrzegam długą aleję kantorów więc od razu wymieniam kasę.na tadżyckie somoni. Wracam do hotelu i okazuje się że wczoraj nie powiedzieliśmy co sobie życzymy na śniadanie więc poczekamy pół godziny aż przygotują.nam żarcie. Nie ma problemu nie pali się. W tym czasie chłopaki wymieniają.kasę więc temat gotówki tadżyckiej mamy ogarnięty. Na śniadanie ryż z mlekiem, lepioszki, powidła i jakiś ser. Skromnie raczej. U nas śniadania hotelowe są bardziej na bogato. Pakujemy bety i ok 9 w okropnym upale ruszamy w drogę. Na wylocie z Osh zatrzymuje nas policja, zwalniam ale ruszam dalej, Michał za mną a Nynek - dał się złapać . Czekamy na niego kilometr dalej, zaraz dojeżdża a okazało się że wyprzedzaliśmy na zakazie ale w Kirgistanie jest lajtowo, policja często gwiżdże coby się.przywitać. Walimy nową drogą omijając Uzbekistan. Track otrzymany od Sambora prowadzi nas nowiuśką.piękną i równą jak stół drogą. Leci się.znakomicie i bez przygód. W końcu droga się.kończy i końcówkę pokonujemy już szutrówką.
Po drodze przerwa na harbatę.i szamę.


Dojeżdżamy do granicy z Tadżykistanem. Po stronie kirgiskiej opłata klimatyczna i wjeżdżamy do Tadżykistanu. Tadżycy nie są w unii z Rosją więc na ich terenie musimy mieć osobny wiermiennyj wwoz, trochę to trwa ale po godzinie jesteśmy w Tadżykistanie. Miło, sympatycznie i przyjaźnie. Od razu rzuca się w oczy jakaś dyskretna różnica pomiędzy Tadżykistanem a Kirgistanem której na razie nie potrafię zdefiniować. Jest tu coś innego jakiegoś.tajemniczego i magicznego. Ludziska tu fajne i miłe, choć w Kirgistanie również ale tu jakoś inaczej. Podjeżdżamy do sklepu po napoje i lody bo słońce wypala z nas wilgoć niemiłosiernie szybko. Kupujemy też.lepioszki i chałwę. Zlatuje się.mały tłum ale miło i sympatycznie. Gonimy dalej kierując się.na Chodżent. Jest coraz później i jesteśmy zmęczeni po prawej widzę duży zbiornik Kairakum ale nie idzie do niego podjechać.bo nie ma żadnej drogi a dodatkowo trasę offem przecina linia kolejowa. W końcu widzę drogę.prowadzącą w kierunku wody. Zjeżdżamy ale drogę zamyka szlaban choć otwarty więc skręcamy na lewo próbując dotrzec nad jeziorko. Niestety to niemożliwe ale z daleka dostrzegam plażę i domki za szlabanem który minęliśmy. Postanawiamy podjechać i zapytać co też.czynimy. Wchodzę.na teren ośrodka i wychodzi do mnie człowiek i od razu widać że to szef tego burdelu. Pytam co to za miejsce - Zona oddycha. No to pasuje. Ile za domek? Domki są dla 2 a was jest 3. Nie ma sprawy będziemy spać we 3 w dwuosobowym . Nie ma takiej opcji. Chłopie mówię nie wiem o co ci chodzi ale jestem zmęczony, głodny i zły rozbijamy tu w takim razie namioty nad jeziorem. Nie ma problemu, pokazuje mi miejsce więc wołam chłopaków że się.pakujemy. pytam jaka cena a ten lawiruje i pyta czy dam 50 somoni . Dam chłopie dam. Bar działa? Działa całą noc. To w pytę.


Dostajemy ostrzeżenie żeby nie wypływać poza boje z butelek, które są.może z 5 metrów od brzegu bo dno nagle się obrywa a zbiornik jest bardzo głęboki. Spoko, damy radę. Po całym dniu jazdy przyjemnie jest zakosztować kąpieli. Oczywiście najpierw było piwko co już niezbyt poprawne a i później też było piwko i jeszcze jedno.




Bar faktycznie czynny całą noc.
W nocy obudziła mnie nagła potrzeba opróżnienia pęcherza i okazało się.że w barze impreza na całego, panienki śmichy chichy a w końcu mamy Ramazan . Noc przyjemnie rześka. Śpi się.znakomicie. W końcu odpoczywamy a nie gnamy na złamanie karku.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem