Trafiłeś w sedno Dzieju - pancerność gmoli wzrasta wprost proporcjonalnie do ilości przejechanych z nimi kilometrów. I tak, świeżo założone gmole są raczej do dupy, prawie z plasteliny. Ale gdy przejadą jakimś cudem parędziesiąt (albo jeszcze lepiej kilkadziesiąt) tysięcy kilometrów to stają się megazajebiste. Nawet zderzenie z czołgiem na pełnej pycie im niestraszne!