Nynku pojechałem z powrotem do Rosji, z bardzo różną wiedzą na temat załatwienia sprawy. Ale z zebranych informacji stwierdziłem, że najlepiej będzie pojechać na granicę. Były różne zdania, co do granicy, którą opuścić Rosję. Czy wybrać granicę, którą wjechałem (rada polskiej ambasady w Moskwie), czy łotewską, która jest bardziej cywilizowana (czytaj mniej skorumpowana) a obcokrajowcy częściej nie mają dokumentu wremiennego wwozu.
Wybrałem opcję nr 2. Celnik na miejscu nie wiedział, co ma począć. Po naradzie z przełożonym i 20 min. nerwów, po sprawdzeniu dokumentów przepuszczono mnie, bez mandatów, nowych dokumentów i tego typu sensacji.
Co mogę doradzić na podstawie moich doświadczeń:
1. Wremienny wwoz nie musi być koniecznie wydany na rosyjskiej granicy, ze względu na to, że Rosja jest w unii celnej m.in z Kazachstanem. Mnie pytano o WW wydane na granicy kirgisko-kazaskiej, podczas mojego powrotu z Pamiru. To było podstawą, że nie wydano mi WW na granicy kazasko-rosyjskiej.
2. Jeżeli nie mamy WW, wyjeżdżamy z Rosji przez granicę, którą wjechaliśmy! Tam w systemie komputerowym jest ślad po wydanym WW. (Na tej podstawie wypuszczono m.in. urzędnika, z ambasady polskiej, z którym rozmawiałem.)... i to samo wykrzyczał mi celnik.
3. Podobno jeszcze w Polsce może zgłosić się do mnie rosyjski urząd celny, by wyjaśnić dlaczego motocykl oficjalnie nie wyjechał z Rosji. Sprawa ta jest do wyjaśnienia - przesyłamy odpowiedni dokument (chyba od wojewody... ale mogę kłamać). W celu udowodnienia, że moto jest w Polsce.
4. Wiele zależy od woli rosyjskiego urzędnika. Nie kłócić się, nie unosić, nie wyciągać kasy, a wszystko skończy się dobrze!
5. Jak dowiedziałem się później, paru czarnych wyjechało bez WW z Rosji... więc da się!
Najważniejsze oprócz trzymania WW przy pupie, jest nieprzekroczenie terminu wizy tranzytowej, która przyznawana na coraz krótszy czas. Wtedy kłopoty organizacyjne oraz finansowe są gigantyczne.
|