Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22.11.2016, 21:16   #42
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 332
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 16 godz 58 min 16 s
Domyślnie

Przepraszam bardzo, ale potrzeba na to trochę wolnego czasu, dlatego razem się nie da Jedziemy dalej.

Dzień 6 Środa 3.08.2016

To jednak nie było dobre miejsce na nocleg. Hałas dobiegający z nieodległego mostu nie pozwolił na spokojny sen. Nasze śniadanie, składa się dzisiaj z tego co wczoraj otrzymaliśmy od kazachskiego małżeństwa. Jakimiś krętymi, mocno zarośniętymi ścieżkami, wyjeżdżamy w końcu na drogę i kierujemy się na most na rzece Ural.
Droga super, równa, prosta, ruch prawie żaden,





tylko temperatura mocno daje się we znaki, a i spalanie jakoś dziwnie się zwiększyło, Jeżeli normalnie do rezerwy robiłem 240 km, teraz jest to w okolicy 200 km. Myślę, że przyczyną jest podła jakość kazachskiego paliwa.
W ubiegłym roku, kiedy jechaliśmy z Bananem i Sylwkiem do Kirgistanu, wszyscy się dziwili, czemu jedziemy tak wysoko i tak daleko. Czemu w okolicach Saratowa nie wjeżdżamy do Kazachstanu, przecież tędy droga jest krótsza, a i paliwo tańsze niż w Rosji. Teraz wiem, że była to słuszna decyzja, bo co z tego, że paliwo w Kazachstanie tańsze, jeżeli spalamy go dużo więcej, a więc na 100 km wychodzi drożej. Najbardziej uciążliwa jest jednak wysoka temperatura, w Rosji pod tym względem było o wiele przyjemniej. Jest jeszcze sama droga. Kazachstan, to długie, proste odcinki po horyzont z małym ruchem, na których trzeba było walczyć z nudą. W Rosji na odwrót, drogi różnej jakości, spory ruch, więc na nudę nie było czasu.

Na drodze całkiem pusto. Z przeciwka widzimy zbliżający się motocykl, machamy żeby się zatrzymał. Przelecieliśmy kawałek, on też, ale robimy nawrotkę.
Okazuje się, że to nasi, Marta z Poznania i Łukasz z Karwian pod Wrocławiem na BMW GS800, wracają z Pamiru. Rozmowa, wymiana uwag, wrażeń, jemy winogrona, odpoczywamy chwilę i lecimy dalej, każde w swoją stronę.








W Kobda tankujemy motory, i zjeżdżamy do baru żeby zjeść obiad i największy upał przeczekać pod dachem. Temperatura w cieniu 38*, na słońcu grubo powyżej 40*.
Ja zamawiam KURDAKA, Czyli mięso baranie, kozie, rzadziej wołowe z cebulą, a Max MANTY, czyli pierogi z mięsem. Mięsko nawet niczego sobie, smaczne, dobrze przyprawione, a i Manty smaczne.





Przy okazji robimy przegląd moich gażników, żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku, biorąc pod uwagę zwiększone spalanie. Wygląda na to, że wszystko jest ok. ale przy okazji zmniejszamy poziom paliwa w gażnikach.






Na ulicach Aktobe, widzę, że mój Trampi na luzie chodzi na zwiększonych obrotach, tak ok. 2200. Zjeżdżamy na najbliższą stację i oczywiście w cieniu, wyciągamy gażniki. Max jednak, znawca zagadnień wszelkiej mechaniki motocyklowej, nie zagląda nawet do środka, tylko wkłada je z powrotem, ale tym razem na coś śliskiego, czyli na szampon. Odpalamy i jest ok. Jedziemy i jest dobrze. Wniosek – nic na sucho !

Na stacji w Chrontau tankujemy pod lufą kałasznikowa.





W Kazachstanie, na wielu stacjach spotykaliśmy człowieka z jakąś strzelbą, podobno do ochrony przed napadami. Ale, czy to w ogóle jest naładowane ? Czy taki dziadek potrafił by wystrzelić ? Bardziej chyba chodzi o odstraszanie.
Max tankuje za gotówkę – nie ma problemu. Ja chcę tankować na kartę i … „nie nada”, chociaż czytniki są. Czemu „nie nada'' ? Bo może ucieknę, bo może środków nie mam na koncie.
- Chcesz powiedzieć, że ja jestem oszustem ? Złodziejem ?
- No nie, ale …
- Jakie ale, mam kartę i chcę tankować na kartę
- No dobrze
I tankuję do pełna
Dobrze
Jednak można, ale tłumaczą się systemem, bo tak jest im wygodniej i bezpieczniej.
Szukamy w Chrontau hotelu. Jest w kompleksie sportowym za 8000 Tenga, ale nie ma parkingu.
Spacerująca rodzina, prowadzi nas do prywatnego hoteliku na sąsiedniej
ulicy.





Duży pokój z sześcioma łóżkami, parkingiem na podwórku kosztuje 4600 Tenga.
W sklepie obok robimy zaopatrzenie i okazuje się, że pracuje tam jedyna Polka mieszkająca w Chromtau. Nazywa się Natalia Romanowska, ale niestety, nie mówi po polsku.


Dystans 580 km Temperatura 43*
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem