Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05.12.2016, 22:15   #93
mikelos
 
mikelos's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: okolice Pruszkowa
Posty: 652
Motocykl: Husqvarna 701
mikelos jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 6 dni 8 godz 41 min 54 s
Domyślnie

Ziewając z nudów...


Idąc spać, byliśmy niemal pewni, że w nocy przyjdzie burza. Nic z tego, rano nie ma śladu po wieczornym ołowianym niebie. Czeka nas kolejny upalny dzień. Pakujemy się w garażu korzystając z cienia, odpalamy nasze pierdziwrotki i ruszamy w drogę. Wyjazd z miasta jest nieco nerwowy, poranny ruch wymusza skupienie i chirurgiczną precyzję w manewrach.

Klakson beczy niczym astmatyczny komar - muszę cholerstwo zmienić przy najbliższej okazji. Po Wietnamie można jeździć bez świateł, kierunków i innych błyskotek - generalnie bez elektryki - ale klakson musi być. Parę razy drę ryja na lokalesów gdy zajeżdżają mi drogę ale to tylko wzbudza ich radość i ciekawość. Szkoda gardła.



Toczymy się wzdłuż wybrzeża - co jakiś czas łapiąc całkiem przyjemne widoczki na wodę. Szosa jest dobra, miejscami dwupasmowa i równa. Trochę żal, że te nasze toczydełka nie mają więcej siły. Z drugiej strony - może to i lepiej. Mało mocy = wolniej i bezpieczniej. W kilku miejscach wjeżdzamy na małe przełęcze - smród sprzęgieł z mijanych ciężarówek i palonych hamulców - oddech cywilizacji



Na jednej z przełęczy trafiamy na zatoczki parkingowe, w których za parę groszy można skorzystać ze szlaucha z wodą. Patent jest używany głównie przez kierowców ciężarówek do chłodzenia hamulców po forsownym zjeździe. Zachciało się nam czystości - nie wiem co nam odbiło.



Moja strzała po kąpieli oczywiście robi focha i traci iskrę. Nie lubi wilgoci i już. Cisnę rozrusznik, macham kopniakiem - ani drgnie. W końcu wykręcam zaślepkę w karterze od strony magneta i stawiam w pełnym słońcu. Nie chciałaś ruszyć - to teraz się smaż w słońcu. Przy okazji poznajemy "szefową" przydrożnej myjni. Wrzucam foty na fejsa wzbudzając ciekawość żony. Potem zrobi mii jesień średniowiecza - wiem Ale teraz mam wakacje i mam to w nosie



Wczesnym przedpołudniem docieramy do małego miasteczka (Ninh Hoa) przy głównej trasie. Jesteśmy kosmicznie wynudzeni trasą, na dziś mamy dosyć tego turlania. Pierwszy z brzegu hotel okazuje się całkiem przyjemny. Ćwiczę swoją umiejętności aktorsko-negocjacyjne - dostajemy pokój za 330 tys VND.



Parkujemy nasze rydwany w hotelowym lobby. Kontrast między kremową, idealnie czystą podłogą a brudnymi kołami jest lekko szokujący. Szybki prysznic i idziemy na piechotę coś zszamać na kolację.



Chłopaki mają ochotę na coś mięsnego, kupują dwa wiadra ślimaków i zabierają się za ich wpierniczanie. Nie mogę na to patrzeć Idę na drugą stronę ulicy i wciągam coś co nie przypomina konsystencją gluta.



Ujechane 188 km
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles
mikelos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem