Dolce miałem mocno używane i nowe.Były stare i nie śmigane.Naczytałem się o tych manewrach,a w praktyce,na przejściach granicznych (bo głównie tam wymieniam walutę) nikt nie robił problemów. Heniu miał zielone,wyprane przypadkiem i nikt nie marudził. Może to kwestia podejścia?
Odnośnie dokumentów. Coś na granicy KZ koniki mruczały o strachowce,ale olałem i nigdzie,podczas żadnej kontroli problemów nie było.Prawo jazdy tylko w jednym,oryginalnym egzemplarzu plus międzynarodowe, o które nikt,podczas całomiesięcznym snuciu się po Azji ,nie pytał. Zazwyczaj to dawałeś dowód rej. i paszport (plus,jeżeli narobiłeś baboli,wziątka) i dzida dalej.
Jadę na przełomie lipca/sierpnia po raz kolejny i sam i nie zamierzam przejmować się zaklęciami szamanów.
|