Juz jak matka Polka dorwała sie do komputera bo Jaśko śpi to jeszcze coś napiszę.
Rajd Podlaski zawsze kojarzył mi się z ludźmi, z Wasilem grającym na gitarze, z ATomkiem częstującym nalewką ze swego Św. Graala, z Siejkiem bębniącym na bębenku, z Babą śpiewającą donośnym głosem "dupa, dupa, dupa"....Kojarzył mi się z jakimiś tajnymi ścieżkami, pięknem lasów, z nieodkrytym Podlasiem, z wielkimi mrówkami włażącymi do namiotu, z niemożliwym bólem głowy z rana bo sie w nocy przesadziło z trunkami

, z damą trytytkową, która pojawiała się znienacka.
Wydawało mi się, ze nigdy trasa nie jest najważniejsza, ważne żeby się spotkać.
Nie było mnie już na 3 Rajdach, na tym też nie będę

ale zorganizujcie go takiego żebym miała czego żałować patrząc na zdjęcia i słuchając opowiadań.