Podsumowanie:
Lustrzanka pojechała na wyprawę w tankbagu Oxforda i tak też wróciła. W tankbagu była jeszcze w swoim pokrowcu, który cały czas był otwarty tak, aby do wyjęcia lustrzanki trzeba było otworzyć tylko klapę tankbaga. Takie umiejscowienie było bardzo łatwe do obsługi: wystarczyły dwa ruchy ręką aby aparat wyjąć i dwa aby go schować. Łatwośc wyciągania i chowania niemalże jak ze zwykłego pokrowca.
Umiejscowienie lustrzanki w tankbagu pozwalało na robienie zdjęć bez zsiadania z motocykla, co było niewątpliwą zaletą.
Lustrzanka przeżyła ok 1000km jazdy poza drogami utwardzonymi narażona na wibracje. Na baku motocykla są one najmniejsze.
Inną kwestią jest łatwość robienia zdjęć w kasku - w moim lustrzanki nie da się zbliżyć do oka i większość zdjęć robiłem w trybie live view (czyli kadrując na wyświetlaczu, a nie w wizjerze). Brat w swoim kasku był w stanie lustrzankę zbliżyć do oka i cały czas wykorzystywał wizjer.
Podsumowanie: to była nalpesza konfiguracja sprzętowa jaką mogłem zrobić bez zbytnich wydatków (jedynym był zakup tankbaga). Gdybym miał nieograniczony budżet to pewnie zainwestowałbym w bezlusterkowca (i też wiózłbym go w tankbagu).
Przed następną wyprawą motocyklową poświczę wkładanie posiadanej lustrzanki pod kask tak aby kadrować w kasku przez wizjer.
PS
Relacja wkrótce.