Najpierw kropnij tam (na łeb, tak by dostał się w zapieczony gwint) trochę płynu hamulcowego - penetruje jak napalony szesnastolatek. Po jakimś czasie (godzinka, dwie) weź porządnego (zajebiście twardego, z dobrego materiału) torxa, młotek, i go na siłę impulsatorem kinetycznym wkomponuj w wyrobiony łeb. Samym waleniem młotkiem pobudzisz gwint, który i tak będzie nieźle nasączony płynem. Powinno zadziałać. A taką śrubę to raczej tylko w Chądzie.
__________________
B RW 1991
I tak wszyscy skończymy na mineralnym. | Powroty są do dupy. | Trzy furie afrykańskie: pompa, moduł, regulator. Czy jakoś tak... | Pieprzyć owiewki . I stelaże.
NIE SPRZEDAM!
|