
Cieszę się że film się ogląda. Wiem że ma sporo niedoróbek od strony "technicznej". Miał powstać "pełnometrażowy" obraz, ale uznałem że tyle czasu to chyba tylko ja bym wysiedział oglądając

Adagio, podziwiam ludzi którzy pchają się celowo w miejsca które uczą pokory. Ze mną tak nie jest. Droga która mnie zatrzymała jest prawdopodobnie łatwa i zupełnie przejezdna kiedy jest sucho. Nie pojechałem nią żeby się ubłocić po kolana i potem wykazywać że jestem ADV Profi. Gdybym wiedział że ten lajcik na mnie tam czeka, pojechałbym asfaltem i tyle. To przypadek. Jeśli złożę drugą część, nie będzie tam hard enduro, heroicznych czynów ani niczego co mogło by przybliżyć mnie do twoich przygód, ani do tych o których napisałeś. Nie chcę niczego udowadniać, oprócz tego że samemu podróżuje się najbardziej ... esencjonalnie