Cytat:
Napisał Emek
...nie chcąc gonić na miejscu wolę robić jak największe przebiegi na dojazdówce.
|
Mam dokładnie taką samą filozofię podróżowania, która wymuszona jest warunkami czasowymi (urlop to max. 3 tygodnie). Jest kilka zasad, które pomagają machnąć 700 - 800 km dziennie bez nadmiernego znużenia:
1. Wstajemy rano, siku, prysznic i w drogę. Jak musisz robić akurat teraz "kapitalkę silnika" i "remont skrzyni biegów" to wstań wcześniej przed grupą, zrób swoje i bądź z tym gotowy na pobódkę reszty grupy.
Oczywiście powyższe nie dotyczny zdarzeń losowych - jeśli komuś się sypnie coś poważnego, to pomaga cała gupa. Stąd cudzysłowy. Chodzi o to, że jak grupa startuje i właśnie wtedy komuś się przypomni, że nie naciagnął łańcucha (co trwa 5-10 minut) to w tym czasie ktos inny pójdzie siku, inny zapalić i wszyscy się rozlezą. Powtórne zbieranie grupy konsumuje czas.
2. Jak tankujemy to wszyscy. Nieważne, że masz jeszcze pół baku - tankujesz! Bo inaczej za 100km każdy w grupie bedzie miał 2/3 baku, a Ty sucho.
3. Co ok 2 godziny przerwa na fajkę (jak ktos musi), siku (tu raczej "na siłę" jak ktos nie musi) i rozprostowanie kości. 5 - 10 minut. Nie zapominać o piciu.
4. Jedziemy grupą. Jak kogoś rwie do przodu to powinien się powstrzymać. Chyba, że ustalamy punkt docelowy każdego dnia i każdy nawiguje sam. Jeśli "rwący do przodu" nie wie gdzie ma jechać to zazwyczaj kończy się tak, że przegapia skręt w lewo/prawo i cisnie dalej prosto. Potem zaczynają się telefony, czekanie, gonienie grupy.
No i się rozpisałem w nieswoim wątku. Podsumowując: chcesz dojechać daleko, to nie musisz rozwijać zawrotnie dużych prędkości, tylko dobrze sie organizować w czasie.