Elo,elo. Wszystko zrobione - troszku to trwało, ale efekt wyśmienity. Nie obyło się bez wizyty u maga elektryki spod Wrześni - Jasiu, jeśli czytasz (ew. kiedyś przeczytasz) wielki dzięx. Czarodziej, jak to czarodziej - mruczał cosik w niezrozumiałym języku (ino kurwy żem zrozumiał), używając czarnoksięskich utensyliów w postaci ucinaczek, mierników, kabli z żarówką i bez oraz głowy kombinował i wykombinował.Dzięx, dzięx, dzięks.
Do zobaczenia na szlaku!
|