Kolejny dzień, czas na obiecane Rafowi motocykle
Wybieramy najbardziej krętą dróżkę do granicy niemieckiej, przez dość odludną połoninę:
Są nawet jakieś szuterki w bok, ale Jagna na Gertudzie odmawia zjeżdżania z asfaltu
i w dół, na północną , niemiecką stronę:
Kierujemy się na Annaberg-Buchholz, gdzie na przedmieściach znajduje się cudeńko techniki:
Frohnauer Hammer, czyli zabytkowa (działająca!) kuźnia.
warte zobaczenia nawet dla tych, co nie władają niemieckim, bo jak działa młot napędzany kołem młyńskim zrozumie każdy, który zobaczy na własne oczy
Kuźnię zbudowano w 1621 i jest w rękach tej samej familii do dziś.
Przewodnik trafił się nam bardzo miły, widząc nie-Niemców mówił wyraźnie i dawał mi czas na tłumaczenie Rafowi
Na zewnątrz niewielkie podpiętrzenie strumyka, który zasuwą może być kierowany na koło młyńskie
które następnie napędza ogromny, drewniany wał napędowy:
wał ma wypustki, które podnoszą i opuszczają młoty, znajdujące się po drugiej stronie:
wysokość podnoszenia, czyli siłą młota jest regulowana na tarczy z mnóstwem dziurek.
Oczywiście koło oraz młoty zostają uruchomione – huk jest niezły

po drugiej stronie, także napędzane wspomnianym wałem ogromne miechy – dmuchawy do pieców.
oczywiście też działające
prostota tych urządzeń jest aż piękna, podobnie jak motywy kwiatowe i inne wyszukane ozdóbki sprzed 300 lat.
Na zewnątrz dużo młodsza maszyna, napędzana (chyba) parowo.
Naprzeciw kuźni dom właścicieli, dziś muzeum i restauracja.
Muzeum – dużo powiedziane – po prostu zachowane w pełni mieszkanie właścicieli kuźni sprzed ponad 100 lat.
Robi dobre, autentyczne wrażenie
Tu by się Raf nie wyspał, ale Jagna już tak
Lokalny wyrób, czyli koronki dziergane za pomocą kilkunastu młoteczków:
Jedziemy dalej.
Saksonia to też raj dla miłośników wąskotorówek. Jest tu podobno zachowanych 11 czynnych linii.
Przejeżdżaliśmy obok jednej:
Przejeżdżamy jeszcze przez stare miasto w Annabergu, zaglądamy do katedry (w środku nie wolno robić zdjęć bez opłaty, więc rozumiecie
krótki spacer po starym mieście
bierzemy kurs na Zschopau, którą to nazwę powinniście znać.
W miasteczku tym pewien Duńczyk w 1915 rozpoczął produkcję motocykli. Momentami fabryka ta produkowała najwięcej motocykli na świecie! Niestety, zakończyła swój żywot w 2013.
Ale do dziś (stan na 1. stycznia 2017) po Niemczech jeździ dokładnie 86.919 sztuk tych motocykli.
Ciekawe, ilu z Was jeździło MZtką