A było to mniej więcej tak.
Piątek około godziny 12:30 dzwoni Wojtek:
-Ty widziałem na forum , że coś planujesz
-No tak , chyba pojadę albo na Mazury albo nad Solinę , tak turystycznie, wiesz poopalać się disco i piwo.
-Ja jestem na Ukrainie przyjedź , koledze się motor zepsuł nie mam co robić.
-Nie na Ukrainę za daleko , opony mam słabe.
-A jaką Ty masz oponę , tą łysą z tyłu ?
-Tak starego Touranca.
-To przyjedź na Ukrainę
-Nie nie , ale mogę przyjechać nad Solinę
-No dobra , ale na pewno przyjedziesz ?
-Tak
-O której będziesz ?
-Wystartuję około 18-19 , pewnie na pierwszą będę.
-OK...
Po pracy wpadam do mieszkania i dzwonię do Wojtka
-Ja już jestem w motomyczkach , a Ty kiedy będziesz?
-Startuję za około godzinę , paszport brać ?

-Ale po co , a co pojedziemy na UA
-Chyba nie , bo ja na asfaltowo , nie będę africy tłukł w terenie , a może na obiad do Lwowa ?
-To jeszcze zobaczymy .
Szybkie pakowanie , paszport wziąłem nie wiem po co ?
Którędy jechać ? A ciemno będzie , jadę znaną drogą przez Radom .
Słuchawki do uszu , nawigacja ustawiona i wio.
Start g 19.
Wylot z Warszawy korek jak nie wiem co , pod Tarczynem wypadek. Potrzaskane auta helikopter LPR , ja poboczem lece.
Potem bez przygód , nuda ciemno i pusto . Dziękuję za słuchawki i radio bo bym zgłupiał.
Drugie tankowanie około 100km od celu , g 24:00 jestem zmęczony nie chce mi się już jechać. Zaczyna błyskać , energetyk hot dog i smarujemy dalej.
Błyska coraz bardziej , zakręt za zakrętem . Droga fajna ale w dzień, jak człowiek nie jest padnięty. Błysk za błyskiem , czekam aż walnie deszczem.
O dziwo pogoda wytrzymała.
Wpadam gdzieś 1:30.
Budzę Wojtka, pijemy piwo.
-Gdzie jutro jedziemy , pyta Wojtek
-Nie wiem , ja zabrałem cywylki może jakaś knajpa , dancing

?
-Ty ale na Połoninie Równą google pokazuje drogę
-Ale ja nie mam opon, kufer załadowany , gdzie ja pojadę
-Ale google pokazuje drogę dla samochodów
-No dobra możemy jechać
Drugie piwo 2:30 idziemy spać...