Dzień 1
Rano pakujemy bagaże i opuszczamy koszary. Widoki przepiękne - chce się jechać. Pogoda jam malowanie, temp. nawet ciut za wysoka.

r
Jak już opisał Igi, po kilku glebach i podnoszeniu Afry zjeżdżam z Arkiem do hotelu. Wyrzucam z bagażu zapasowy komplet ciuchów na motor, kołnierz ortopedyczny i apteczkę (Arek jest strażakiem - takie zboczenie). Buntuje się dopiero przy probie wyrzucenia adrenaliny w strzykawce. Tu mięknę bo chłopak ma alergię i po co ma się męczyć jak go pszczoła ugryzie
Chłopaki cisną dalej, bo Igi znalazł skrót ;P

Na końcu błota jest cywilizacja. I rakija
Z Arkiem dojeżdżamy do Lozhan, gdzie nasza trasa ma spotkać się z trackiem Igiego. Niestety nie mogę się do nich dodzwonić, zaczyna robić się późno i szukamy jakiegoś noclegu.
Znajdujemy knajpę gdzie nie można dogadać się w żadnym ludzkim narzeczu. Ktoś coś mówi po włosku i z pomocą języka machanego i makaronizmów zamawiam kawę i czekam na resztę.
W międzyczasie w kiosku lokalesi odkrywają zapomnianą miłość do j. rosyjskiego. Po kolejnej szklance rakiji podrzucam lokalesom Arka, żeby go rozluźnili
Ekipa błotna wpada krótko przed zmrokiem. W knajpie znajduje się kilka pokoi z wystrojem, który momentalnie chwyta nas za serce (jest wrzesień);P
Tego dnia nie wiemy, że następny dzień przyniesie walkę o życie (i to nie jest przenośnia)...
Track dnia:
https://www.gpsies.com/map.do?fileId=kfhhukvsvriyqten