Mam wrażenie, że obecnie bardziej niebezpiecznie jest w jakimś Berlinie, Paryżu czy Calais niż w Algerii i Tunezji.
Obowiązek eskorty przez żandarmerię jest od granicy do Bordj el Haouses tuż przed Djanet, czyli generalnie podczas jazdy po asfalcie. Po samej pustyni jeździliśmy tylko z przewodnikiem. Szczególnie mocno nas pilnowali na odcinku obfitym w szyby ropy naftowej: Bordj Omar Driss- In Amenas- Illizi. Każdy nasz pojazd dostał własną eskortę, grupa została podzielona, prędkość ograniczona.
Mieliśmy wrażenie, że oni bardziej chronili swoje największe bogactwo- ropę przed nami, niż nas przed terrorystami...
Co do wiz, to Algieria jest stosunkowo bogatym krajem jak na warunki afrykańskie (mają ropę) więc zbytnio nie zależy im na turystyce. Zwłaszcza, że desert tourism jest obsługiwany głównie przez Tuaregów, z którymi Algierczycy z Północy zawsze mieli problemy. Pierwszy raz próbowaliśmy wyjechać do Algierii w 2011r. Grupa zebrana, zaliczka dla przewodnika wpłacona, podania o wizy przygotowane i dostarczone do Wa-wy i nic... żadnej odpowiedzi do dziś. Wszystko zależy od tego czy w Algierze dostanie się zielone światło- jeśli nie, gość w Wa-wie tylko rozkłada ręce i mówi, że to nie od niego zależy i trzeba czekać

Wybraliśmy wtedy plan "B" czyli Mauretanię.
Tym razem spróbowaliśmy z innym przewodnikiem: Timtar Reg z bazą w Tam i po 6 tygodniach wszyscy mieli "promesy" czyli to najważniejsze pozwolenie z Algieru, a później wizy.
www.timtar.com
Z tego co widzę, działąją cały czas:
https://www.facebook.com/permalink.p..._comment_reply
Obserwuję też
http://www.tinariwen-tours.com/ z bazą w Djanet.
Mam wrażenie, że sukces wizowy zależy od renomy przewodnika i jego chodów w Algierze. Nie poddawaj się