Motoz Desert na przednim kole wytrzymyje bardzo długo - zajeździłem 3szt. Na tylnym kole niestety już tak długo nie trzyma. Miałem 2szt., po 6-7tys. zostało kilka mm do zera, a jednocześnie boki były jeszcze pełne, więc robi się szybko kwadrat i przełamywanie się w zakrętach do przyjemnych nie należy. Zdecydowanie bardziej jestem za mitasem E09.
Na przód jest jeszcze Motoz Adventure, patrząc na rzeźbę bieżnika zapowiada się bardzo dobrze na długie dystanse, a jednocześnie boczna kostka jest przestawiona i odstaje na bok, wiec będzie całkiem dobrze gryzła w koleinach. Tylna wygląda już słabo i niema w PL 17-tki - będzie nie wcześniej niż na jesień.
Przednie długodystansowe kostki z moich doświadczeń:
- TKC80 - po 13tys.km nadal wyglądała jak kostka
- CST C755 - pierwszą sztukę męczyłem blisko 11tys.km i sprzedałem za 4-paka kumplowi na "spróbowanie jak to jest na kostce", miała jeszcze sporo mięsa. Kolejne 2, czy 3 sztuki zajeżdżałem już po 6-8tys.km, ale na własne życzenie (jazda po mieście, zapierdalanie asfaltowymi zawijasami)
- Dunlop D952 - moja ulubiona guma. Miałem 2szt., robiłem po 7-8tys.km, ale bardzo dużo po czarnym, a dojazdówki bokami np. do Warszawy co 2tyg. to też ciągłe hamowanie i przyspieszanie. Znajomi turystycznie robią na zestawie kilkanaście tys.km i dojeżdżają na miejscu (Husq TE610, Hsq 701 i TT600E).
- Mitas MC23 Rockrider - świetna guma z fabryki Sava, mieszanka inna niż seria E, guma bardzo dobrze trzyma czarnego. W offie też jako tako sobie radzi. To taka "dakarówka" bym powiedział. Przód dojeżdżam, zrobiłem ok 9tys.km i sporo zostało. W 640-tce traktowanej lekką kobiecą ręką po ponad 7tys. przód i tył wygląda bardziej na 2tys.km. Niema 17 cali
CST C755 to bliźniak, w sensie podróba unicrossa
Na tylcu jak miałem C755 i dopakowałem się tobołami, to w Maroko modliłem się o piasek, kamolce, śnieg, cokolwiek innego niż asfalt, bo na nim pływałem jakby wszystkie śruby w kołach i wahaczu puściły

Poza tym znikał w oczach.