Żartowniś
Piątkowym przedpołudniem spotykamy się ze Zbyszkiem, który poprzedniego dnia dojechał w okolice Garwolina z Łodzi. Zamiarujemy dojechać gdzieś na UA, przenocować i w sobotę dotrzeć do HP. Przed nami ok 500km.
Jazdę i odpoczynki wyznaczają warunki drogowe, zamarzające dłonie i szybki kasków. O dziwo, gogle z podwójną szybką sprawują się wyśmienicie. Jedziemy ostrożnie, bo obaj mamy do kogo wracać.
Na każdym postoju podchodzą ludzie na pogawędkę i o dziwo, nie wyczuwamy w ich tonie ironii.
Temperatura spada z każdym kilometrem, główne drogi czarne. Zamość, Tomaszów, granica…
Mimo, że podjeżdżamy pod szlaban omijając kolejkę, obsługują nas błyskawicznie po obu stronach.
Na podchwytliwe pytanie dlaczego zimą, odpowiadam historyjką, jak to latem byłem u znajomego Ukraińca, który poczęstował mnie ciepłą samogonką. Na moje pytanie- dlaczego ciepła?- odpowiedział- „jak jest leto i topło, to i samogończyk topłyj. A jak choczesz napitsa zimnogo, to pryjeżdżaj zimoj!”
No więc jadę…
Umówiliśmy się ze Zbyszkiem na hardkor- 3noce w namiocie. Patentem miał być jeden namiot rozstawiony w drugim. No i dużo spirytu, bo podobno tylko po nim się to udaje.
Bo ciepło musi być!
Jeszcze w Żółkwi życie zweryfikowało nasz chytry plan, bo wszystko, co było 1m od drogi pokryte było śniegiem po kolana. Każda boczna droga biała a najczęściej z pojedynczymi ludzkimi śladami w kopnym śniegu. Zaczęła się zadymka przy -12C i nastała ciemność. Pojawiła się wersja „na bogato”, przed którą żaden z nas się nie bronił. Dojechaliśmy więc tylko do Lwowa, czyli dziś ok 350km.
Bazaltowa kostka w centrum jest znana wśród motocyklistów. Zwłaszcza mokra. Dziś była oblodzona i przypudrowana śniegiem. To był deser dzisiejszej jazdy.
IMG_3466.JPG
Noc w białym puchu

obleczonym w czyste poszewki w Żorżu to wydatek 45zł z bogatym śniadaniem za wersję turystyczną.
Nocna przechadzka po Lwowie pozwala zobaczyć znane miejsca w innym, ciekawym świetle:
IMG_3476.JPG
IMG_3477.JPG IMG_3474.JPG
IMG_3469.JPGPrzy okazji odnajduję też akcent mojej poprzedniej opowieści o dowódcy mojego dziadka
IMG_3482.JPG
Pogoda rankiem stabilizuje się na -12C, co Zbyszek kwituje krótkim: rześko. Mnie kojarzy się z rzeźnią, ale nie sprzeczamy się o drobiazgi tylko jedziemy dalsze