Cytat:
Napisał puszek
Fajnie Ci idzie...Miałes cykora? 
|
Dla nas wszystkich to był wyjazd w nieznane. Żaden z nas nie operował ani po francusku ani po hiszpańsku. Pierwszy raz tak daleko. Ja nawet nie miałem specjalnie czasu aby sie przygotować. Mieliśmy jakiś przewodnik mieliśmy go przejzeć po drodze w samochodzie. Jakoś nie było czasu. Pierwszy raz jechalismy do muzułmanów. Człowiek się nasłuchał różnych historii. Jak się potem okazało zupełnie nieuzasadnionych. W Maroku chyba nie ma fundamętlistów. Kobiety raczej po wioskach chowają twarz przed obcymi. W miastach choćby małych część chodzi nawet w jeansach. Jeśli chodzi o cykora to największą traumą były sensacje żołądkowe. Wizja tej sraczki była dla nas jak dzichad - zresztą tak ją nazwaliśmy. Mieliśmy zbyt mało czasu aby przez to przechodzić. Na statku, w tej szafie bez okna też było coś nie tak. Choć nie potrafię powiedzieć czy bardziej chodziło o sceny ze snu o titanicu czy o mulenie z powodu bujania. Choć bujanie nie było tak wielkie. Francuz jak usłyszał, że chcemy jechac przez Rif, bardzo nam odradzał. Mówił, że tam mieszkają źli ludzie. Chodziło mu o handlarzy i plantatorów kifu. Którzy niemal wymuszaja zakupy. Niechętnych potrafią ponoć obrzucac kamieniami. Nic takiego nie miało miejsca. Choć może głównie dlatego, że poruszaliśmy sie raczej z dala od utartych szlaków turystycznych.