Naprawdę chcecie wmówić, innym i sobie, że ze względu na kiepską jakość śrubek NAT lepiej kupić KTM...
Proszę was...
Uwielbiam KTM za to jak zapierdala i jaki fun z jazdy daje (szczególnie odchudzona 950)
Ale na przysłowiowy wyjazd w Pamir na milion % wybrałbym NAT, no ale większość z nas nie jeździ w pamir co najwyżej do Rumunii czy w upalne Bałkany i wiecie co tam też bez zmrużenia oka wybrałbym NAT, bo wolę żeby my plastik pękł przy paciaku, czy obrobiła się śrubka od błotnika(?!?!), niż przestała działać stacyjka po myciu, zlał się wysprzęglik albo pompa hamulcowa...
Wybrałem NAT też z innego powodu. To co jest zaletą KTM w wyżywaniu się wokół komina jest wadą w kilkuset kilometrowej podróży, szczególnie na wąskich drogach usłanych winklami. Naprawdę lubie sobie wyjść bokiem z winkla, czy na kole polatać, moża tak zrobić zarówno NAT jak i LC8, ale na KTM nie da się pykać sobie spokojnie podziwiając widoki, bo ten silnik stworzony jest do zapierdalania, przypomina Ci o tym przy każdym nawet deliktnym odwinięciu gazu czy ostrymi jak brzytwa hamulcami brembo, choć uważam że nissiny w NAT są dużo lepsze i 10xbardziej dozowalne.
W 40stopniowym upale przypomni o sobie też mocarny silnik(1190/1290) generujące dwa razy więcej koni niż NAT dołączający w pakiecie tak samo dwa razy więcej gorąca, smarząc ci jaja i dupsko które i tak już piecze odparzone po wielogodzinnym spoczynku nawet na najwygodniejszej kanapie motocykla.
O spalaniu nie wspomnę bo mi to akurat rybka, ale przyjemniej jest jak po przeliczeniu okazuje się że moto spaliło 5 a nie 8l/100km.
Tak, że gadki o śrubkach wpadających w osłony silnika, czy rdzy wielkości czubka zaostrzonego grafitu ołówka zostawcie sobie na długie zimowe wieczory...
IDZIE WIOSNA WYCIĄGAĆ CO TAM MACIE W GARAŻU I KONIEC PIERDOLENIE ZACZYNAMY JAZDĘ!!!
__________________
Z początku porwał mię śmiech pusty, a potem litość i trwoga.
|