Mnie deszcz dopadł podczas powrotu, ale w sumie całodniowe latanko bez deszczu... traski fajne, sporo szutrów, ekipa pierwyj sort, Wasil narzucił ostre tempo nie tylko w spożywaniu berbeluchy, ale też dzidowanie po szutrach odbywało się w przyzwoitym tempie... .. szkoda, że nie mogłem zostać na piwaku... (oowiązki rodzinne) ... idąc spać bbędę rozmyślał o Hondzie XR 650 R ... Siwy dał mi się karnąć... ale to zapierdala...