Udało mi się częściowo zrealizować założony plan
Na czas świąt majowych udało mi się zorganizować trochę wolnego czasu,zdzwoniliśmy się z kolegą Adamem i w piątek wieczorem z motkami na przyczepce ruszyliśmy pobrykać po górkach Maramueszu
Trzy dni fajnej jazdy po wymagającym terenie
DSC08831.jpg
DSC08836.jpg
DSC08866.jpg
Kilka zdobytych górek
DSC08840.jpg
DSC08845.jpg
ciekawe elementy kultury
DSC08867.jpg
DSC08868.jpg
We wtorek mieliśmy wracać do domy ponieważ Adam był umówiony na środę z klientem, mnie jako że miałem wolne do czwartku w poniedziałek zaczął kluć się pomysł aby wrócić na kole przez Ukrainę
Tak też się stało,we wtorek po śniadaniu ruszyliśmy Adam samochodem w stronę domy a ja w stronę przejścia w Syhot Marmaroski
Po przekroczeniu granicy obrałem kierunek na Ust Czorną
Droga z początku względnie dobra z czasem coraz gorsza od miejscowości Krasna trudno doszukać się resztek asfaltu
Za Ust Czorną próbowałem wbić się żółtym szlakiem na grzbiet pasma gór lecz po kilkuset metrach musiałem zawrócić z powodu zawalonej drogi kłodami drewna
I chyba dobrze się stało bo na grzbietach gór widać było spore ilości
śniegu
DSC08884.jpg
DSC08886.jpg
Moje obawy potwierdzili napotkani na przełęczy Przysłop przed Kołachavą chłopaki na KTMach 350 i jedna Huska którzy wraz z kilkoma wyprawowymi terenówkami upalali po Zakarpaciu
Okazało się że było lekko po południu a chłopaki odpoczywali bo właśnie wyciągnęli chyba 8 motków które nocowały w potoku w który wpierdzielili się poprzedniego dnia i nie mogąc wydostać się zostawili je na noc a nie wyglądali na popierdółki
Celem moim była tama i zalew w miejscowości Mereshor gdzie podczas planowania trasy przed komputerem i mapami nie mogłem znaleźć szlaku czy ścieżki jak przeskoczyć tę górkę od zalewu na drugą stronę i dalej na Borżawę
Ci których pytałem lub czytałem relacje zjeżdżają do Miżhirji gdzieś w połowie Borżawy i do Kołachavy lecą drogą,mając czas postanowiłem to sprawdzić
W Koachavie zaopatrzyłem się w mandarynki piwo zjadłem loda poprawiłem śledzikiem w pomidorach z puszki i ruszyłem nad zalew
Jadąc wzdłuż zalewu wypatrywałem jakiejś drogi czy ścieżki gdzie by spróbować wdrapać się na górkę która nie wyglądała zachęcająco,górka niby nie duża ale od poziomu zalewu do grzbietu prawie 600m przewyższenia
Chyba za trzecim razem kiedy zboczyłem z drogi udało mi się zaatakować podjazd i znalazłem się na polance z widokiem na zalew
DSC08891.jpg
20180501_123543.jpg
Po odpoczynku zarośnięta nie uczęszczana dróżka doprowadziła mnie do drogi dla traktorów, i tam zaczęła się walka
W tym roku jeszcze nikt nią nie przejechał więc po zimie wyżłobione przez wodę koryta telewizory i zagradzające gałęzie i kilka powalonych drzew,w jednym miejscu musiałem ściągnąć 15tokilogramowego rogala i wynieść 30m wyżej aby móc z rozpędu zaatakować rozwalony przez wodę podjazd
Kiedy zobaczyłem grzbiet góry byłem szczęśliwy i wy....ny jak koń po westernie, i nagroda
20180501_130917.jpg