Sobota 4.08.2018 ___ Dziś poranek organizacyjny. Ponieważ w hotelu wysiadło wifi, idę kupić kartę SIM do pobliskiego punktu Beeline. Żeby się udało muszę mieć paszport i slip czyli potwierdzenie zameldowania w hotelu. Wydaje na tą przyjemność 31k som (~15zl) i mam 3GB transferu. Chłopak z obsługi konfiguruje mi też telefon. Potem jeszcze wizyta w banku gdzie zamieniam 100$ na jakieś 760k som (nie chcieli paszportu). Wracam do hotelu, żegnam chłopaków z Forda, BMW i Hondy, którzy jadą już w swoją drogę, a sam pakuje do dwóch kufrów wodę, narzędzia jedzenie, elektronikę i baniaki na paliwo, resztę rzeczy zostawiam w pokoju i przed południem ruszam w stronę cmentarza statków w Moynaq. Zamiast jechać trasą wskazaną przez GPS, na zachód a potem na północ z Kungradu, znajduje na mapie starą drogę prowadzącą tam od wschodu z Kazakhdarya. Jadę więc od razu na północ, tankuje po 100km do pełna i szukam opuszczonej drogi. Znajduję ją bez problemu. W kilku miejscach droga zapada się ale widzę ślady kół które wytyczają objazdy. Po 10km jeden z tych objazdów odbija bardzo daleko od głównej drogi. Potem twarda ubita ziemia zamienia się w kopny piach, z wysoką koleiną po środku, i krzaczorami po bokach. Jest ze 40 stopni, ryje w piachu, objazd w końcu odbija w stronę drogi. Było tego może z 1000m ale zmęczyło mnie porządnie, chyba odzywa się tydzień jazdy bez dnia przerwy. Rozganiam stada koni i krów które co jakiś czas tarasują przejazd. Docieram do urwiska nad rzeką szeroką na jakieś 20m i nie widzę zjazdu, objazdu, węższego fragmentu ani mostka na horyzoncie. Decyzja odwrót. Na powrocie krzaki urywają uszkodzony uchwyt kufra, wyjmuje drugi (ostatni) pas i mocuje go na kufrze w poprzek pierwszego. W hotelu wypijam litr wody a w trakcie 320km wycieczki wlałem w siebie 3. Jutro spróbuję jeszcze raz ale od południa.







Wysłane z mojego FRD-L09 przy użyciu Tapatalka