Roman nadaje,tym razem z Nikaragui,a byc moze juz teraz jest na Costaryce
"u Nas jest ok,dzisiaj jedziemy do costa rica
,jestesmy przy granicy w
san juan del sur ,faje miasteczko, duzo turystow, barow, graja rege i po
amerykansku piwo 1.50$ w barze na plazy.bardzo spokojne miasteczko
spalismy na plazy,ale o 3 rano jakes modzi wracajac z disco grzebali mam w
kufrach szybko sie obudzilismy na czas i pogonilismy ich okradli tylko
zegarek koledze,ja mialem wszystko przy namiocie oprocz sandalow, byly o 3
rano ale znikly po 6am.Ale to moja wina,chyba bedziemy juz omijac take
plaze.W hunduras duze zamieszanie na granicy chcieli nas naciagnac na
ubezpieczenie ktorego nie bylo czeba, ale nie daliamy sie nabrac.
Ja sie obudzilem jak sie ziemia czesla troche strachu ale nic duzego,
drogi byly ok.spimy,gotujemy, jemy razem w troje oni maja maly namiot bez
tropiku.oni chca jechac do colombi i moze dalej.kabli jeszce nie kupilem
bzyk chodzi jak burza."
Ten ostatni kawalek,to o trzesieniu ziemi,ktore dotknelo Honduras w
czwartek rano.7,1 w skali R.
czyli mety w Salwadorze miec nie bedziemy....