Robiłem w zeszłym roku. Zrobiliśmy to nieszablonowo bo zaczęliśmy od Łotwy potem Estonia a kumpel jeszcze pyknął Litwę i Polskę na powrocie, która ja ominąłem bo nie miałem tyle czasu.
Na Litwie było trochę błota, na Łotwie jedno , dwa miejsca takie że ciężkim samemu jak mokro może być ciężko. Jeden błotnisty zjazd i od razu podjazd wyryty przez motki. Jak masz dużo pary i kawał chłopa z Ciebie to pewnie dałbyś sam radę.
To je tutaj.

Foto od strony wyjazdu. Wygląda niewinnie ale grząsko i poryte na wyjeździe.

Da się to objechać ale nam na 9 dni to 6 czy 7 lało więc było mokro i grząsko.
Drugie miejsce to błotnisty fragment ok kilometra, dość grząski. Reszta totalny lajt. Na Litwie Michał zeznał że podobnie, błotniste fragmenty, reszta szutry i gruntówki.Estonia na tyle co się udało zrobić to totalny lajt, nie spotkaliśmy żadnych nawet średnio trudnych fragmentów.
Najdłuższa jest Estonia i mimo ciekawego klimatu nudna jak flaki z olejem, Łotwa ciekawsza , szczególnie dojazd do Kolki gdzie można plażą napierać (TET leci lasem wzdłuż morza ale odbiliśmy na plażę).
W sumie to ok 2500 km. Mieliśmy 9 dni na cały wyjazd a tyle to trzeba w mojej ocenie na wszystkie te kraje jak się nie napinasz + dojazdówka. Bardzo duża część trasy leci drogami publicznymi, w Estonii całość jest po drogach publicznych. Fajna lajtowa wycieczka. Jak nie szukasz mocnych wrażeń to polecam ale na ciężkim. Trasa na dużego Kata czy NAT. DRką się nudziłem. Z pewnością nie jest to trasa dla hadrkorowców nastawionych na rycie i krzaczory choć i takie fragmenty znajdziesz ale większość to szybkie lub bardzo szybkie szutry i gruntówki.