Ja też, ale już parę razy przeleciałem nad szybą.
Raz na Słowacji wyprostowałem zakręt i afra została w rowie, a ja sprawdzałem w polu jak plony rosną. Na szczęście miałem plastikowe handbary i tylko noga złamana

.
Raz w BiH niezauważyłem braku klapy w studzience i zobaczyłem, że nademną leci żonka, a ja za nią. Tym razem poza siniakami to bez strat.
Na piaszczystej części Sahary piękny fikoł z telemarkiem.
Jak widzisz nie trzeba Dakaru, a nawet prędkości (raz złamałem nogę przy 10 km/h). Kwestia szczęścia lub pecha.