Po ostatnim wyjeździe z nowym wypuskiem Larka mało nie zgruzowałem pod butem tej chujni. Co chwilę gubi zasięg, potem wraca... Pół biedy jeśli to było na prostej ale oczywiście prawem Murphy'ego najczęsciej zdarzało się w momencie konieczności podjęcia decyzji którędy dalej jechać.
Nie sądzę aby dało się to jakoś wyleczyć i zacząłem myśleć o zakupie starej sześćdziesiątki CSx z aktualnymi mapami topo.
Wiem... jest wolna ale żyje na bateriach cały dzionek. Ma rewelacyjny wyświetlacz, z reguły potrzebuję jej do nawigacji po śladzie gdzie nie musi nic liczyć. Czasami dzieciakom dam aby sobie kesza poszukały. Nic innego.
Mam ofertę za 450zet za idealne urządzenie bez śladów użytkowania. Niestety nie ma nowego topo, ale może jakoś ktoś pomoże....
Po powrocie z ostatniego wyjazdu myślałem również o przejściu całkowicie na telefon na OSMand ale... to dla mnie wciąż nie to. Brak możliwości obsługi w rękawicach, kłopot jak ktoś zadzwoni, brak wodoodporności. No z moją starą 60tką nigdy nie miałem problemu. Może tylko taki, że trasę do Frąkfurtu aM liczyła 5 minut

no i im dłuższa trasa tym większy problem z rekalkulacją przy złym zjeździe. No ale to wiadomo...
Pytanie jest czy to już nie prehistoria nawigacyjna.
Co myślicie?