W tej relacji nie tylko butów brakuje.
Spodni też.
Jagna od roku kupuje sobie enduro spodnie.
Wszystkie są: za duże, za małe, za szare, za kolorowe, za szerokie w biodrach, za wąskie w kolanach itp., sami wiecie jak to z babami jest.
Pytam ją: „W czym będziesz jeździć na Białorusi?”
A Jagna: „Przecież mam swoje stare spodnie!”
No OK.
A w pierwszy dzień na podwórku Wasilczuka słyszę:
„Raf pomożesz troszkę? Gorąco strasznie, podszewka się przykleja, no nie dam rady sama ich wciągnąć na tyłek…”
Nie ma jak czarne, grube porządne turystyczne spodnie na +35 stopni.
A później tylko słucham:
„Raf, ty to masz fajnie w tych jasnych i cienkich spodniach…”
„Raf, a jak myślisz, pasowałyby na mnie?”
I tak oto Jagna po roku ma w końcu spodnie enduro, a jak ostatni cieć jechałem w dżinsach.
Dobrze, że choć ochraniacze na kolana mi zostały
Z babami to tak zawsze