Małżeństwa kojarzę dwa: Michała i Patrycję i Jankesa z Justyną. Zupełne przeciwieństwa. Michał był cichy, spokojny, niepozorny okularnik, który każdemu umiał pomóc, wieczorami czytał knigi przy świecach, a Jankes...jak to jankes, był zarośnięty, oponę sobie wyhodował, pił, palił, miał Kaukaza, jeździł maluchem tam gdzie afryką byśmy nie wjechali, pasł owce i hucuły i podpadł sporej grupie ludzi. Ale i tak było fajnie.

Obaj nadal siedzą w Bieszczadach tylko na innych bazach.
A zasięg raczej niestety. Kiedyś z komóra łaziło się na górkę i esa można było wysłać przy dobrych wiatrach. A teraz...cywilizacja i tam zagląda...