"Zawsze chciałem, mieć takie coś" - to niemal cytat z piosenki Blendersów ale to określenie tego, co siedziało mi w głowie już dawno. I w sercu chyba też.
Ale czy to będzie miłość długa czy tylko gorący romans - tego jeszcze nie wiem bo na razie uczucie, jest adrenalina, jest "to coś" ale...no właśnie - boję się, że charakter mojego DZIKA w właściwie LOCHY (bo jestem hetero a w końcu mowa o romansach także ten...

) jest fantastyczny ale...o ja pierd...le - wszystkie DZIKI, którymi jeździłem dotychczas (sorki

) w porównaniu do mojej LOSZKI to były jakieś co najwyżej świnki morskie. Jest w 100% 0-jedynkowa od 3 biegu w dół i poniżej 3 tyś obrotów albo ogień albo szarpanie! Ale za to powyżej 3 tyś zaczyna się przyspieszanie poprzez połączenie neuronów mnie i LOCHY - wczoraj wracałem z Wawy i była noc, chciałem jak najszybciej więc trochę powyprzedzałem ale się przestraszyłem, bo jechałem 90 na "piątce", chciałem wyprzedzić i myślę, że pewnie wystarczy 120 km/h, żeby to zrobić a tu już mam 130 km/h


No qwa jak


Sorki ale się ekscytuję jak piesek, który pierwszy raz w życiu widzi kostke Dentistax czy jakoś tak

Dzisiaj moja "standardowa" trasa, zabrałem Lochę tam, gdzie jej poprzedniczki ale...nie - to Ona mnie tam zabrała, szybciej i z 100 razy większymi emocjami niż jakikolwiek motocykl wcześniej!
Nie było wygodniej, nie wiem, czy najszybciej (bo się jej boję jeszcze i się poznajemy, i opona z tyłu dualowa...boję się Jej!) ale na pewno było z eksplozją endorfinową w każdym znanym mi doskonale, wcześniej nudnawym odcinku i zakręcie, który teraz był jak PamirHighway
Żeby nie było tylko kolorowo - kupiłem moto z śmiesznie małym przebiegiem i w "podobno" super stanie ale dzisiaj polał ze zbiorniczka wyrównawczego płynu trochę...kilka razy...fakt - było w zbiorniczku po rozgrzaniu moto tuż pod max, na zimnym w połowie i może to ale zobaczymy. Właśnie odlałem płynu tuż nad minimum i jutro kolejne testy

I zgubiłem śrubkę od czachy - albo poprzedni właściciel
Trochę jej się boje...ale jest niesamowita ta moja Locha