Ranek przywitał mnie takimi widokami.
Generalnie krowy szły na wypas.
Umówiłem się z Vasilijem, a jakże, że spotykamy się o 8 rano.
Byłem gotowy. Zdziwił się. Jak to, tak rano jesteś gotowy

?
Jak umowa o umowa.
Na każdym kroku jest jakaś historia.

Ciekawe kto tam mieszkał, co przeżywał, jak żył.
Jadąc w kierunku drogi głównej kręciłem się to tu to tam.

Potrzeba Wam wiedzieć, że spotkałem kolejnego ... Vasilija.
Jechał wozem drabiniastym. Zapytał mnie skąd o dokąd i kto ja jestem/
Zapytał też czy w Polszy nie znalazłaby się jakaś robota dla niego.
Tu na Ukrainie pracują, maja krowy aby tylko dla siebie.
W Polsce lepiej.
Ktoś na forum Transalpa mówił o Świdowcu więc ruszyłem w tamtym kierunku.
Kolochawa - Ust Czorna. Ni hoo hoo. Nie znalazłem Świdowca. The Bill...
Ale nic to. Byle do przodu, byle kółka się toczyły...

Kręciłem się to tu to tam w poszukiwaniu wrażeń.

Po drodze natknąłem się na fajne miejsce biwakowe.
Czas był najwyższy by kręcić na południe w kierunku Rumunii.
Gdzieś tam czeka Maramuresz. Czego mam się spodziewać

? Nie wiem.
Granica.
A gdzie? A skąd? A co w sakwach? A co w plecaku?
A cz w kartuszu z gazem na pewno jest gaz

?
Tak, jest gaz ale musztardowy...
Na razie zrobiłem rekonesans. Czy dam radę? Ponieważ godzina jeszcze młoda ruszyłem na początek szlaku by zobaczyć czy dam radę...

Coś kiedyś się tu działo.
Na razie dawałem radę...
Ponieważ godzina zrobiła się późna zdrowy rozsądek, którego nie mam wziął górę i nakazał odwrót na biwak.
Tak też zrobiłem.
Băile Borșa