Pora kończyć te wypoty. Na forum tyle pięknych relacji, że szkoda zajmować przestrzeń dyskową moją pisaniną.
Niestety to już osatni dzień jazdy. Miało być 9 a wyszło jak zwykle.
Chciałem sprawdzić co znaczy TET na Hungaroringu.
Sporo asfaltu. Droga wwiodła mnie w las sosnowy. Podłoże piaszczyste jak to w takim lesie. Parę razy zrobiło się ciepło. Wyjechałem z lasu ścieżką, którą przegradzał szlaban.
Ale dało się objechać.
Następnie szlak prowadził pomiędzy pola kukurydzy.
Kilkukrotnie kończył się scianą z badyli. Zwracałem, próbowałem objechać by ostatecznie zniechęcić się do tej trasy przy szlabanie, którego w żaden sposób nie można było objechać.
Oglosiłem odwrót.
Poniżej podsumowanie wyjazdu.
dzień 1 - przebieg 365 km
dzień 2 - przebieg 345 km - większość off
dzień 3 - przebieg 263 km - góry
dzień 4 - przebieg 459 km - 60% góry
dzień 5 - przebieg 630 km - 50% góry
dzień 6 - przebieg 543 km
dystans: 2650 km (sumując przebiegi dzienne to się nie zgodzi ale nie włączyłem rejestracji trasy od razu).
wyjarana waha - 131,18 ltr
Trasa wyglądała tak:

Spanie:
4 x namiot
1 x kwatera
Adam,
Ja nie planowałem. Jeździłem od rana do nocy. Ale jak spojrzymy na dzień 3 to nie ujechałem za dużo. Ale za to co za widoki
Dziękuję. Koniec transmisji. Do następnego...