Co? Co? Wracam po urlopie gdzie byłem odcięty od świata a tu już koniec

No to rzutem na taśmę czas zakończyć losy naszej grupy odszczepieńców
Dzień Ósmy czyli powroty
Czarek i Calgon wstają podejrzanie wcześnie. I jednemu i drugiemu się spieszy do domu. A mi nie, ja mam wolne

Zajadamy ostatnie wspólne śniadanko na wypasie i trochę smutno oglądam jak się chłopaki pakują. Kilka razy pytam czy nie zapomnieli czegoś? Wszystko zabraliście? Tak, tak!
No to piątka, tulasek, buziaczek i do zobaczenia następnym razem wariaty. Pojechali

Wracam do pokoju i na środku leży nieznana mi reklamówka. Trącam nogą - miękka. Próbuje zaglądać do środka - bleee, pełna gaci. Nie moich gaci. Super - któryś zostawił tzw. Torbę śmierdziuchę i teraz JA będę to musiał zabrać

Wysyłam im smsy, z nadzieją że może wrócą po toksyczną zawartość. Niestety...
No to i ja się powoli pakuję, na samo dno wrzucam stringi w reklamówce. Co tak sam będę siedział, no to jade nie? Ale przecież nie będę jechał prosto do Warszawy bo nuda. Więc kluczę jak tylko mogę aby jechać przez wioski w rejon Sokołowa. A tam już mam ślady i wracam do domu szuterkami jak panisko.
I to by było na tyle. Nie będę wpadał w zbyt melancholijny ton. Jak było? Zajebiście. Dużo pojeździli, dużo przygód zaliczyli. Dużo wypili i pogadali. Ekipa? Banda pozytywnych wariatów, jeden lepszy od drugiego


Zgodnie z zasadą - co się wydarzyło na Białorusi, zostaje na Białorusi
Dziękuję wam wszystkim, razem i osobno. Wiecie za co, nie bedę wywlekał.
I do następnego razu, kiedyś tam, musimy powtórzyć

Acha, stringi były Czarka