Szczęśli, że mamy gdzie spać, jak szlachta rozsiedliśmy się w swoim rumuńskim "szaratonie". Myk wyciągam z plecaka koniaczek zakarpacki, który tydzień wcześniej przywiozłem z Lwowa
68752591_2561374870581870_6602509213887365120_n.jpg
Raz, dwa, trzy flaszka pękła, w ten Czaja wyciąga połoweczkę bimbru... rudawy jest, ale jednak czasem się przyda do czegoś... i tak sobie degustujemy, zrobiło się ciepło, prawie już nie śmierdzi.
Nagle ja pierdziele 21.45 przecież mieliśmy iść coś zjeść, knajpa do 22
Biegiem do knajpy, za barem ładna rumunka, ale z z zepsutymi zębami

oświadcza że kuchnia zamknięta i tylko alkochol...
Alkochol owszem, ale zjeść coś musimy. Ona swoje, że kuchnia zamknięta i nie ma już nic... Nie rób nam tego, my z drogi dopiero, zimno mokro na motorach poł Rumuni w deszczu... Idzie do kuchni i mówi, że ewentualnie cziken zup

Ostatecznie może być

ale ma być bużo i gorące
IMG_20190815_214636.jpg
Dużo było, nie do końca gorące, ale za to z mięsem i ostrą papryką

Zamawiamy po drugim tależu bierzemy po piwku na wynos i wracamy do naszego hiltona.